sobota, 20 kwietnia 2013

Testy i teściki...

Jak ten czas szybko leci, nie sądzicie? Jeszcze niedawno mieliśmy początek roku szkolnego: wściekaliśmy się, że wakacje tak szybko upłynęły, wskakiwaliśmy w galowe stroje i ruszaliśmy na ponowne spotkanie ze szkołą. 
Cóż się więc stało? Cholerny czas przyspieszył i w ten oto sposób mamy już połowę kwietnia! Nie mam pojęcia, jak (i kiedy!) to się stało.
Chyba w jeszcze większym szoku są gimnazjaliści, nie mylę się? Zwłaszcza uczniowie trzecich klas. Już w ten wtorek rozpoczną się egzaminy, które zaważą o ich przyszłości! Ciekawe - stresują się, czy podchodzą do tego ze spokojem? Powtarzają materiał od miesiąca, czy jeszcze się za to nawet nie wzięli? Obstawiam to drugie :D 
Jak to będzie, zobaczymy już wkrótce.

Gorzej się mają licealiści. Podczas testów gimnazjalnych klasy pierwsze i drugie we wtorek i w środę lekcje mają najzwyczajniej w świecie, jedynie czwartek, kiedy to trzecioklasiści spróbują uporać się z językiem angielskim, będzie wolny. Zaś już niebawem po raz ostatni porozmawiamy z naszymi znajomymi z klas licealnych - w końcu im w głowie już tylko nauka, nie mylę się? ;) Matury nadchodzą wielkimi krokami, to z całą pewnością przeraża. Ale cóż - uczniowie naszej szkoły mieliby sobie nie poradzić? No way!

Ale z innej strony: to już kwiecień! Do końca roku dzieli nas coraz mniej!

środa, 3 kwietnia 2013

LipDub

Wymagało to trochę czasu, kilkugodzinnych prób i przygotowań i chociaż u dużej części ochotników zapał okazał się słomiany, to w końcu się udało. Mimo, że z powodu wystąpienia problemów technicznych musieliśmy po raz drugi zostawać po lekcjach i poświęcać swój wolny czas, po raz kolejny musieliśmy biegać w tą i z powrotem, z góry na dół po schodach to efekt jest niesamowity! 










Jako pierwsze liceum w Koszalinie, własnymi siłami, nakręciliśmy LipDub. Nie udałoby się tego zrobić bez zaangażowania, kreatywności i energii, którą wszyscy włożyli w jego realizacje. Szczególne podziękowania i gratulacje należą się Kubie Ślusakowiczowi, Igorowi Szymańskiemu, Angelice Karabin, Michałowi Wardęckiemu i Mateuszowi Kwatkowskiemu. To oni zmotywowali nas do wspólnej pracy nad filmem i dzięki nim pojechał on na konkurs i zwyciężył :)


Jeszcze raz bardzo dziękujemy wszystkim, którzy wzięli udział w nagraniu i gratulacje!

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Jak ryba w wodzie!



     Trójce uczniów z naszej szkoły trafiła się fantastyczna przygoda! Konstanty Fiedorowicz i Magdalena Stryjska z klasy II im oraz Klaudia Wypiorczyk z I m wyruszyli na rejs statkiem, który trwał  cały tydzień: rozpoczął się 23 lutego, a zakończył 2 marca. Organizował go Klub Morski TRAMP z Mielna, a kapitanem był Marek Rzemieniewski.
     22 lutego uczestnicy rejsu wyjechali włoskiej Genui. Podróż autokarem trwała niemal całą dobę, aż w końcu dotarli na port we Włoszech. Następnie odwiedzali porty we francuskiej Calvi i Saint-Florent, a na końcu zacumowali do Livorno położonego w Italii, skąd wrócili do Polski.

     Cała trójka uczestników z naszego liceum zgodnie przyznaje, że rejs był bardzo udany. Można powiedzieć, że poznawaliśmy wszystko od kuchni — wyznaje Kostek, co można rozumieć dosłownie i w przenośni. Bowiem na statku znajdowało się ponad czterdzieści osób, tak więc wszystkich podzielono na cztery wachty. Trzy z nich miały przydzielone specjalne obowiązki: nawigacyjna, która zajmowała się wszystkim, co dotyczyło sterowania jachtem, bosmańska, do której należało dbanie o porządek, oraz gospodarcza zajmująca się przyrządzaniem posiłków. W tym czasie ostatnia wachta miała wolne, więc mogła odespać spędzone godziny na wyczerpującej pracy — czasem przyjemnej, a czasem nieco mniej. Najbardziej interesująca była oczywiście wachta nawigacyjna. — Mieliśmy okazję sterować statkiem, co na pewno jest dużym przeżyciem i świetnym doświadczeniem — mówi Klaudia, a Magda dodaje: — Sterowanie statkiem w nocy nie jest wcale łatwe: nic nie było widać, trzeba było uważać na inne wielkie statki, które tam pływają. Obie jednak zgodnie twierdzą, że było to coś wspaniałego, a i widoki były niezapomniane: — Gwiazdy były piękne, a kiedy świeciło się latarką po wodzie, można było zobaczyć meduzy. I delfiny! — opowiada zachwycona Magda. Oczywiście najmniej lubianą wachtą była bosmańska, również bardzo potrzebna, acz na pewno najmniej przyjemna. Zwłaszcza, że sporym problemem była choroba morska występująca u niemal 70% przebywających na statku. — Kiedy czyściłem toalety, to co ją umyłem, to zaraz zwymiotowałem. I tak cztery razy. Innym razem kolega z trzeciej rei puścił pawia wprost na oficera wachtowego, ale to było na porządku dziennym — śmieje się Kostek. — Tak więc zajmowaliśmy się ty wszystkim: od sprzątania łazienek po sterowanie statkiem — podsumowuje Magda.
     Ale taki rejs to nie tylko obowiązki — w takim wypadku zapewne osób chętnych byłoby mniej więcej o połowę mniej. Nie obyło się bez wielu rozrywek i atrakcji: zarówno na wodzie, jak i na lądzie. Na pokładzie uczestnicy rejsu czas wolny umilali sobie muzyką. — Na statku głównie śpiewaliśmy szanty — wyznaje Klaudia. — Mieliśmy dwóch gitarzystów i każdy wieczór kończył się koncertem szantowym — wszyscy mieli śpiewniki i wszyscy się darli — dodaje ze śmiechem Magda. Jednak o większej imprezie na pokładzie nie było mowy — w razie alarmu każdy musiał być w pełnej gotowości, więc należało się bardzo pilnować. Jak cytuje Kostek: — Morze uszlachetnia, porty deprawują.


     À propos portów, również na lądzie znaleźli sporo rozrywek. Zwiedzili m.in. więzienie, w którym przetrzymywano Napoleona, Krzywą Wieżę w Pizie czy dom Krzysztofa Kolumba. To tylko niektóre z ciekawych miejsc, które dane było im ujrzeć. Prócz oglądania krajobrazów i kupowania pamiątek z całą pewnością na długo zapamiętają tamtejsze restauracje i jedzenie, jakie oferowały. — Najlepsza jest pizza — opowiada Klaudia. W końcu to typowa potrawa włoska, cóż się więc dziwić! Jednak z jej kupnem było sporo problemu, a jednocześnie wiele śmiechu. Bowiem, jak się okazuje… kelnerzy we Francji zupełnie nie znają języka angielskiego! — Kelner powiedział, że dogaduje się troszeczkę po angielsku, aczkolwiek okazało się, że tak właściwie to wcale. Na wszystko mógł odpowiedzieć „yes” albo „no”, ale gorzej, jak trzeba było użyć rozwiniętego zdania — śmieje się Klaudia. Z podobną sytuacją spotykali się… niemal wszędzie! Uczestnicy rejsu radzili sobie z językiem, nie można było tego niestety powiedzieć o Francuzach, którzy kojarzyli jedynie włoski. — Próbowałem po rosyjsku, po angielsku, nawet po niemiecku i nic! — opowiada rozbawiony Kostek. Można więc śmiało stwierdzić, że wyprawy do restauracji były zarówno problematyczne, jak i zabawne. Dodatkowym utrudnieniem w zwiedzaniu były sjesty, które trwały od 11.00 do 15.00, kiedy to większość lokali, sklepów i urzędów była pozamykana. Ale przecież były jeszcze gorące plaże! Może niezupełnie gorące, zwłaszcza dla Włochów. Ale nie dla Polaków! — Były 24 stopnie, my wszyscy w krótkich rękawkach, a oni w płaszczach i kozakach! Kiedy wbiegaliśmy do morza, bo gorąco,  patrzyli na nas jak na nie wiadomo kogo, bo przecież to zima dla nich! — śmieje się Klaudia. — Jeśli ktoś lubi tylko leżeć i nic nie robić, to się tam nie odnajdzie, ale jeśli ktoś pragnie aktywnie spędzać czas, pozwiedzać przy tym wiele ciekawych miejsc i świetnie się bawić, to polecam! — mówi Kostek. Dlaczego by więc nie wierzyć?
     Pytani o to, czy wiążą z tym rejsem pozytywne wspomnienia i czy
zechcą tam wrócić za rok, zgodnie odpowiadają twierdząco. Cała trójka już się cieszy na umówione spotkanie z załogą w przyszłym roku, na którym nie zabraknie również ich. Dzięki temu zawarli wiele znajomości, które utrzymują do dziś oraz zachęcaj gorąco do dołączenia do następnego wspólnego rejsu.

 

   Na zakończenie chcielibyśmy poruszyć jeszcze jedna kwestię, a mianowicie co sądzicie o wywiadach z nauczycielami naszej szkoły? Byłoby to kilka krótkich pytań w celu poznania nauczyciela z nieco innej strony. Oczywiście jak najbardziej wskazane jest proponowanie pytań, które byśmy im zadali. Nie rozpoczniemy oczywiście bez Waszej opinii o tym pomyśle, na które z niecierpliwością czekamy!


Mamy też nadzieję, że radośnie spędziliście święta wielkanocne: w spokoju i wraz z rodziną.  
Jesteśmy też ciekawi, jakie żarty podszeptywaliście znajomym ;) A może urządzaliście śmigus-dyngus w postaci wojny na śnieżki? Jak to było?
Najciekawsze historie trafią tutaj, a co - niech się ludzie pośmieją :)

czwartek, 28 marca 2013

PRZERWA, ANTRAKT, PAUZA

Nareszcie po upływie wielu mroźnych, wietrznych, okrytych białym puchem i skutych lodem dni nadeszła - upragniona przez wszystkich uczniów V LO - wiosna! A wraz z nią każdy z nas poczynając od pierwszoklasisty i kończąc na maturzyście, obudził się z zimowego snu, próbując tym samym zapomnieć o wszelkich nakryciach głowy, szalikach, płaszczach, kurtkach i kożuchach. Niestety matka natura nie chce ustąpić i wciąż daje nam w kość! Mimo wszystko nikt z nas nie poddaje się i na przekór pogodzie próbuje wprowadzić do szkoły choć odrobinę wiosennej mody.. 



Jednak ubiór to nie wszystko. Zima dosłownie "wyssała" z nas całą energię. Musieliśmy pogodzić się z codziennym wstawaniem, kiedy za oknem było jeszcze ciemno, a gdy słońce górowało na niebie - siedzieliśmy zamknięci w klasach. Po lekcjach znów robiło się coraz ciemniej i tak było już do rana. Byliśmy pozbawieni słońca, tlenu, jakiegokolwiek ruchu i wymarzonej wolności! Wciąż tylko : szkołakomputerszkołakomputerszkoła (nie uwłaczając tym, którym tak urozmaicony tryb życia nie przeszkadza). Uwiązani w szkolne obowiązki, codzienny stres i wszelkie uczniowskie bariery nareszcie dostajemy to, czego tak mocno pragnęliśmy.. PRZERWĘ ŚWIĄTECZNĄ. Możemy spokojnie odetchnąć z ulgą i zapomnieć o wszystkich obowiązkach... Usiąść przy świątecznym stole i jak zwykle zjeść więcej niż powinniśmy. Następnie popaść w letarg, jednocześnie zbierając do przysłowiowej "kupy" wszelkie myśli, a tym samym - nabierać energii na kolejne dni dzielące nas do wakacji. Dla tych, którzy Wielkanoc obchodzą zgodnie z chrześcijańskim obrządkiem niech będzie to czas pokuty i pojednania, a dla tych, dla których to wyłącznie odpoczynek od szkoły i powód do spędzenia czasu z najbliższymi znajomymi i rodziną - dosłowna sielanka pełna swobód. Najogólniej - niech dla wszystkich będzie to czas jak najlepiej wykorzystany! :)

So.. tyle ode mnie.

poniedziałek, 25 marca 2013

Trzy dni

Ostatnie trzy dni szkoły. Jeden już za nami. Sprawdzian każdego dnia, więc biegamy do nauczycieli błagać, aby je przełożyli na "po świętach". Dwa już przełożone, ostatniego niestety nie da rady. Ale to i tak duży sukces. Został mi jeszcze kawał pracy domowej z biologii do zrobienia, a siedzę i oglądam "Pamiętnik" po raz 54. Jedyna pozytywna rzecz tych ostatnich trzech dni to świeżo upieczone ciasteczka, które zabiorę jutro do szkoły, żeby poprawić humory w mojej klasie ;)

PS. Mam nadzieje, że ktoś zacznie zaglądać na tego bloga i pisanie na nim nie będzie tylko sztuką dla sztuki...